CURRENT MOON
RSS
piątek, 24 października 2008
Dzieje się, dzieje się sporo

Problem w tym, że jakoś zupełnie nie mam ochoty o niczym pisać. Do tego stopnia, że aż zastanawiam się nad zawieszeniem bloga.

Jaka pogoda jest o tej porze w Jałcie? ;)

18:28, nita_callahan
Link Komentarze (6) »
środa, 15 października 2008
Zapieprz do końca miesiąca :(

A miało być tak pięknie...

Powinnam już mieć skończony wniosek, a nawet do połowy nie doszłam. Wygląda na to, że nawet jeśli teraz przysiądę, to i tak nie zdążę do końca miesiąca. W pracy zajmuję się korektą i rysowaniem obrazków do publikacji. Publikacja miała być skończona do czerwca. Jej skończenie ma teraz priorytet nad napisaniem wniosku. Nawet na konferencję do Szczecina nie pojadę. :( I podobno muszę być do dyspozycji w weekendy. :/

18:11, nita_callahan
Link Komentarze (4) »
poniedziałek, 13 października 2008
Dlaczego nie piszę

Dlatego że nic się nie dzieje aż tak ciekawego, żeby nie zostało przyćmione. Przyćmione przez pewną osobę, która mnie tak niemożebnie wkuffia, że jejku jej. A nie chcę pisać o osobie i wkuffianiu, żeby nie przedobrzyć czasem. Zawsze się może zdarzyć, że ktoś niepowołany to przeczyta.
Nie tylko jej w tym wina, przyznaję. Zawsze trudno znosiłam krytykę, a ostatnio zrobiłam się już przewrażliwiona i osoba potrafi mnie wkurzyć byle słowem.

Z rzeczy przyćmionych: byłam wczoraj na cmentarzu, gdzie poprawiając jeden kamyk musiałam doszczętnie zburzyć dom mrówkom. Jedna mnie za to ugryzła. Pełno kasztanów tam leży, wielkich, ciemnych i błyszczących, widok to niesamowicie kuszący. Jaka szkoda, że kasztany do niczego nie służą. :(

18:13, nita_callahan
Link Komentarze (5) »
wtorek, 07 października 2008
Nigdy bym nikogo nie otruła
Szefowa się wczoraj ocknęła, że mało znane geny, że wstępne badania, że jak ja mogłam tak pochopnie powiedzieć, iż wszystko wiadomo (kiedy ja od początku próbowałam ją delikatnie uświadomić, że nie wiadomo nic), że mi tego grantu nie dadzą i trzeba zmienić temat. Wcześniej przebudowała od dołu do góry tekst poprawiony według jej uwag.
Dziś jej nie było, a tu się zepsuł stolik do robienia zdjeć pod UV. Sam, co nie zmienia faktu, że będzie na mnie. I chyba się tym razem wkurzę i jej powiem.
Co rusz ktoś z kolegów z piętra podchwytliwie mnie pyta, jak mi się współpracuje w panią F, a ja obłudnie odpowiadam, że dobrze.
18:06, nita_callahan
Link Komentarze (5) »
niedziela, 05 października 2008
Opis akcji promocyjnej

Tutaj się poddaję. Nic mi nie przychodzi do głowy, google też milczą.

Chyba całkiem ten wniosek nie pasuje do rodzaju konkursu. :(

18:03, nita_callahan
Link Komentarze (3) »
sobota, 04 października 2008
Siedzu i piszu wniosek

Dlatego nie mam czasu dla bloga. Dlatego tak się tu ostatnio nudnawo zrobiło. Dlatego nikt mnie nie komentuje. ;)

Ale obiecałam sobie pisać jedną notkę dziennie, w końcu każdego dnia zdarza się coś wartego opowiedzenia. Tylko poczekajcie aż złożę wniosek i wrócę ze Szczecina. :)

12:32, nita_callahan
Link Komentarze (4) »
środa, 01 października 2008
Marta

Szefowa zatrudniła od dzisiaj nową dziewczynę, o czym powiedziała mi wczoraj przed pójściem do domu.

W sumie fajnie mieć do kogo gębę otworzyć i kogo posłać po lód, tylko fakt, że nie powiedziała wcześniej budzi taki maleńki znak zapytania:

?

Prawda? I sama nie wiem, co o tym myśleć. Próbowałam ją wczoraj zapytać, kto to jest: magistrantka, doktorantka czy pracownik, ale zaczęła się plątać w zeznaniach, więc nie naciskałam, tylko zapytałam dziś samą zainteresowaną. Marta jest zatrudniona na umowę o dzieło, której jeszcze nie podpisała nawet. Robiła pracę magisterską u prof. K., broniła się niedawno, a wcześniej jeszcze pracowała u niego wolontariacko. Wnosi w posagu jego próbki DNA od biorców nerek, to już wiem od wczorajszej szefowej, z czego może będzie wspólna publikacja.

Sama Marta wydaje się być OK i na pewno się dogadamy po bliższym poznaniu. Oficjalna wersja głosi, że ją zagonimy do roboty, a same spokojnie siądziemy do grantów i publikacji, potem wreszcie do HPLC. Praktyka pokazała, że dziś byłam nią tak zajęta, iż nie zdążyłam zjeść śniadania, a wychodząc do domu wylałam nietkniętą kawę. Właśnie, kawę, idę sobie kawy zrobić.
Poza tym KTOŚ pił z mojego kubeczka, KTOŚ używał moich pipet, KTOŚ pisał w moim zeszycie. To takie dziwne uczucie, którego nie sądziłam, że kiedykolwiek w tej pracy doświadczę. :] I już pierwszego dnia mi niechcący podarła bibułę pod laminarem.

17:58, nita_callahan
Link Dodaj komentarz »