CURRENT MOON
RSS
czwartek, 31 lipca 2008
Bogowie
Jakie to były piękne czasy, kiedy człowiek nie znał komputera i rozrywki szukał w książkach. Na okrągło wtedy czytał, a dziś nie może się nad książką skupić, chociaż w necie się nic dzieje.
18:45, nita_callahan
Link Komentarze (7) »
środa, 30 lipca 2008
Kołomyjka z biletami

Od 1 sierpnia drożeją bilety jednorazowe z 2 zł na 2,40. Tanieją za to okresowe, subiektywnie rzecz ujmując, bo tu dużo się zmienia. Z kilkudziesięciu różnych rodzajów biletów robi się teraz ledwo kilkanaście, jeżeli nie kilka.
Do tej pory kupowałam bilet trzydziestodniowy normalny na jedną linię normalną w granicach miasta. Z tego wysnuwacie słuszny wniosek, ze były też bilety jednodniowe, dziesięciodniowe, sześćdziesięciodniowe, dziewięćdzisięciodniowe, ulgowe, na dwie lub wszystkie linie, na linie pospieszne lub podmiejskie oraz poza granicami miasta. W rozmaitych kombinacjach. Były też bilety aglomeracyjne stanowiące dopłatę do biletu kolejowego.
Za swój bilet (przypominam: trzydziestodniowy normalny na jedną linię normalną w granicach miasta) płaciłam 50 zł. Teraz bilet trzydziestodniowy normalny na dwie dowolne linie w granicach lub poza granicami miasta będzie kosztował 48 zł. Niby staniało, prawda? Tyle że niestety biletów na jedną linię już nie będzie, więc to jedyny, jaki mi pasuje. Druga linia nie jest mi do niczego potrzebna, a obniżka o 4% przy jednoczesnej podwyżce o 20% to tylko chwyt marketingowy, na który się nie nabiorę. Chociaż, oczywiście, wdzięczna jestem, ze tym razem nie zdrożało wszystko razem.

No i pojechałam sobie dzisiaj ten bilet kupić. Bliżej i wygodniej z uwagi na plany towarzyszące było mi na Plac Grunwaldzki. Zapomniałam, że kiedyś już tam poszłam i zastałam zamknięte drzwi oraz karteczkę informującą, że dzisiaj tylko do jedenastej, przepraszamy. I zapomniałam, że musiałam czekać na nastęny autobus, jechać na dworzec, tracić czas i że w zwiazku z tym obiecałam sobie, iż moja noga już tam więcej nie postanie. Dzisiaj też zastałam zamknięte drzwi. Z powodu urlopu. "To zatrudnij kogoś, palancie!" wrzasnęłam w duchu i podreptałam z powrotem na przystanek. Akurat dzisiaj konieczność jechania na dworzec rozwaliła mi dokumentnie pozostałe plany. Bardzo, ale to bardzo tego nie lubię. Zwłaszcza, że na dworcu nic nie załatwiłam, bo pani w kiosku miała tylko kilka biletów na próbę, tego za 48 zł jeszcze nie. Podobno dzisiaj dowiozą. Muszę pojechać jeszcze raz, chyba lepiej jutro, dla pewności.
Jedyne pocieszenie, że jeżdżę na gapę, więc [sknera mode on] nie traciłam pieniędzy na jednorazówki przy każdej niepotrzebnej przesiadce [sknera mode off].

13:23, nita_callahan
Link Komentarze (8) »
poniedziałek, 28 lipca 2008
Opalamsię
I to skutecznie. Po godzinie leżenia widać różnicę między kawałkami z wczoraj ze Świebodzkiego, z tymi tylko z dzisiaj, a z tymi stale spod bielizny. Fotek nie będzie, zwłaszcza, że wujek zabrał aparat i nie wraca. :]
Jejku, jak fajnie, że chociaż te parę ostatnich dni urlopu... :) Nawet 34o C mają być w czwartek. :)
16:56, nita_callahan
Link Dodaj komentarz »
niedziela, 27 lipca 2008
Trzy sztuki za 5 zł
Taka metoda sprzedawania stringów na Świebodzkim raduje me serce. :D Mogłam pofolgować swoim żądzom. Poza tym kupiłam bardzo fajną kieckę i parę świetnych bluzeczek (chyba gotyckich, bo zapinane na haftki, a  jedna nawet czarna :D). No i jeszcze parę innych rzeczy. Musiałam tylko zrezygnować z wyjścia z Basią na Wyspę Opatowicką, bo przełożyła spotkanie na jedenstą z powodu jakiegoś proszonego obiadu u krewnych. Szkoda. Basia jak Basia, ale Małpi Gaj od dawna chciałam odwiedzić. Zakupy wygrały, co mnie dziwi, bo jeszcze parę lat temu nic by nie wygrało z czymś takim. Kurde, jak nikt mnie nie kocha, to nie, a jak się chcą spotykać, to wszyscy na raz jednego dnia. :P
13:33, nita_callahan
Link Dodaj komentarz »
piątek, 25 lipca 2008
I nie chce wyleźć

20:40, nita_callahan
Link Komentarze (4) »
środa, 23 lipca 2008
Wkurzę się

Czytam "Złodzieja czasu" pożyczonego z biblioteki. Zamiast stron 272 - 289 mam powtórzone 257 - 272. Co za fatum jakieś cholerne ciąży nade mną. :/ I chyba tym razem nic na to nie poradzę, ostatecznie muszę pojechać znowu do empiku.

W dodatku fragment o czekoladkach W&B czytałam wczoraj w łóżku, o północy, nie mając w domu ani grama czekolady. :>

16:43, nita_callahan
Link Komentarze (4) »
poniedziałek, 21 lipca 2008
Paprykarz z żołądków drobiowych

Dla osób, które lubią mięsko tak jak ja. :) Przepis z książki Kuronia.

Podaję proporcje na kilogram mięsa,tak jak w przepisie, ja robię z mniejszej ilosci, trochę bardziej na oko.

Bierzemy umyte żołądki, układamy szczelnie w wysokim garnku (będą pęczniały!), zalewamy olejem aż przykryje. Wrzucamy ze dwa ziela angielskie, kilka pieprzy, jeden liść laurowy. Gotujemy w tym oleju na najmniejszym ogniu 4 - 6 godzin, aż do miękkości (co poznajemy po tym, że można kroić widelcem). Odcedzamy, kroimy na kawałki, nie za małe, bo się rozbrydźgają przy duszeniu.
Na patelni przysmażamy posiekane 2 cebule i 4 ząbki czosnku. Gdy się zeszklą, wrzucamy żołądki, pokrojone w kostkę 3 papryki (w przepisie podają, żeby miały różne kolory ;)) i łyżkę papryki słodkiej sproszkowanej. Dusimy 10 minut i dorzucamy 4 obrane, pokrojone w plastry pomidory. Ja dodaję jeszcze trochę koncentratu. Dusimy pod przykryciem 15 minut, na koniec doprawiamy pieprzem i solą (w przepisie jest kminek, ale kminek ble), wlewamy szklankę śmietany lub jogurtu i mieszamy.

Mówię wam, ale wyżerka. :D

20:34, nita_callahan
Link Dodaj komentarz »
Plon wizyty w bibliotece

Genialnego "Złodzieja czasu" na pewno dziś skończę, poza tym czeka jeszcze jakiś Piekara i Packowe "Sherwood", trochę mały wybór. Więc myślę sobie, pójdę, a co tam. Przyniosłam:

1. "Wampira Lestata" Anne Rice, jeśli mi się spodoba czytanie o wampirach, to mają tam tego całą półkę.

2. "Wahadło Foucaulta" Eco, żeby nie było, że nie czytam nic choć odrobinę ambitniejszego.

3. "Język Trolli" i "Czarną polewkę" Musierowicz, gdybym miała ochotę się totalnie odmóżdżyć. :) Teraz już tylko "Dziecka piątku" mi brakuje do pełni Jeżycjady, ale niestety nie mogę na nie trafić w bibliotece, chyba ktoś zabrał i nie oddał.

4. "Festung Breslau" Krajewskiego. No ciekawa jestem, czy rzeczywiście najlepsze z cyklu. I czemu wcześniej trułam ludziom, zamiast w bibliotece poszukać? :P

Nie trzeba chodzić do pracy i można do woli czytać ksiażki z biblioteki. Prawie jak wakacje. Prawie jak stare dobre czasy 10 lat temu. Na drugie śniadanie zamiast normalnej kawy napiłam się dziś capuccino z torebki i przypomniało mi się liceum, kiedy pijałam je nałogowo. Gdyby tak jeszcze odrobinę beztroski, byłoby git.

17:06, nita_callahan
Link Komentarze (7) »
niedziela, 20 lipca 2008
Bazarku też nie będę miała :(

Żli ludzie przenieśli go na Gnieźnieńską. I gdzie ja teraz będę chodzić w niedziele?

Poza tym zmęczyłam się spacerkiem do stadionu i z powrotem. Okropność. Biegałam ostatnio w piątek, ale to chyba nie jest dobry argument na uspokojenie sumienia. Trzeba się wziąć za siebie, BTW, kto czytał w Polityce artykuł o chińskich sportowcach?

A tak poza tym, to nuda panie. Boli mnie głowa, ale czekam z kawą do pospaceru z Orionkiem, czyli tak jeszcze z godzinę. I chce mi się bitej śmietany, nawet by pasowała, bo upiekłam wczoraj pyszną szarlotkę, tylko mam wątpliwości, czy potrafię ją ubić trzepaczką w miseczce.

Pójdę sobie poczytać "Złodzieja czasu". Jak już skończę tego głupiego Piekarę oczywiście.

Tak właśnie funkcjonuje Joanka na urlopie. :)

11:33, nita_callahan
Link Komentarze (1) »
czwartek, 17 lipca 2008
Nie będę miała działki :(
Wszystkie moje prośby o umożliwienie kontaktu z właścicielem dały skutek tylko w postaci propozycji, że "dorobię drugi klucz do mojego ogródka i rób tam sobie co chcesz: opalaj się, sadź, wyrywaj". Gupie baby. :P Intrygantki, jedna z drugą. :P
Jak tak, to ja pójdę do administracji i sobie załatwię prawdziwą działkę, gdzieś daleko, o. :P
15:54, nita_callahan
Link Komentarze (2) »
 
1 , 2