CURRENT MOON
RSS
piątek, 30 listopada 2007
Fajny niebieski neon założyli dookoła ronda na Grunwaldzie :)

Dzisiaj i przedwczoraj byłam na dwóch obronach doktoratów, u Izy i Dagmary i stwierdzam, że nigdy, ale to nigdy nie odważę się na coś takiego. Fajnie, że tak tak dobrze im poszło i że już mają to za sobą. Broniły się rewelacyjnie. :)))))))

Jutro sobota, jak fajnie. Idę spać. :)

17:47, nita_callahan
Link Dodaj komentarz »
sobota, 24 listopada 2007
Obłęd
Oriona TRZEBA pochwalić za zrobienie kupy w nocy w łazience, bo inaczej nie wyjdzie z traumy. Będzie siedział w kącie, trząsł się i podawał łapę do końca świata.
To musi być strasznie uciążliwe, takie emocjonalne uzależnienie od ludzi.
16:19, nita_callahan
Link Komentarze (1) »
piątek, 23 listopada 2007
Nadejszła wiekopomna chwila (napisane nie brzmi :()

Szefową wzięło na monolog o mojej przyszłości zawodowej. Że tu nie uczelnia, gdzie ludzie są potrzebni do uczenia i tym tam na górze jest wszystko jedno, czy ja tu jestem, czy mnie nie ma. I że dlatego trzeba się zabezpieczyć. Jako zabezpieczenie w styczniu będę składać własny wniosek o grant. Co prawda granty przyznawane są dopiero w czerwcu, ale sam fakt złożenia wniosku powinien działać na moją korzyść. No i po drugie będę figurować jako współautorka we wszystkich publikacjach. A potem monolog zszedł na temat rzeczy, które można by jeszcze odkryć i to już trwało wyjątkowo długo.
Potem spytała, co ja na to wszystko i kiedy odpowiedziałam: "podoba mi się", ucieszyła się, że przynajmniej się nie buntuję.
Dodatkowo sprzyjający jest fakt, że dyrektor całego Instytutu jest jednocześnie szefem naszego Zakładu, więc naszym bezpośrednim przełożonym. Nigdy nie wiadomo, czy gdyby co, nie będzie działał na korzyść "swoich". ;)

Ogólnie na razie jestem dobrej myśli, chociaż nie umiem przewidzieć, czy tak samo będę się czuła za dwa miesiące. Na tę chwilę czekałam dziesięć miesięcy: pani F. nie może się beze mnie obejść. :)

18:47, nita_callahan
Link Komentarze (4) »
niedziela, 18 listopada 2007
Statystyki

Nie blogowe tym razem, epidemiologiczne.

Dla osób, które mają mutację w genie NAT2, palenie papierosów powoduje raka płuc, piersi i pęcherza moczowego.
Ludzie z dobrym NAT2 mają za to wyższe ryzyko zachorowania na raka okrężnicy, zwłaszcza jeśli jedzą grillowane mięso.
Urodzenie dziecka przed dwudziestym rokiem życia o 50% zmniejsza ryzyko zachorowania na raka piersi u wszystkich.
Urodzenie dziecka po trzydziestym piątym roku życia, bądź nie urodzenie go w ogóle, zwiększa ryzyko zachorowania na raka jajnika, nie doczytałam jak bardzo. Nieznacznie tu pomaga stosowanie środków antykoncepcyjnych dłużej niż trzy lata.
I tak dalej. Można wpaść w paranoję, gdy się czyta te wszystkie artykuły.

17:46, nita_callahan
Link Komentarze (8) »
piątek, 16 listopada 2007
Mam dość

- zimna wiejącego przez każdą milimetrową szparę w pościeli

- j. w. przez mankiety

- konieczności codziennego mycia włosów, bo inaczej mam wrażenie, że mi zimno w  głowę, zwłaszcza jak włosy zaczepiają o kołnierz, co mnie doprowadza do szału

- ledwo letniej wody w kranach

- coporannego wkurwu przy każdym ruchu kiedy czuję na sobie milion warstw odzieży

- bolącego i uniemożliwiajacego oddychanie nosa gdy tylko znajdę się na zewnątrz

- skamieniałych palców u nóg i rąk

Albo szybko zrobi się cieplej, albo ja zwariuję. Kiedyś tak nie było, nie aż tak. Zimnofobia pogłębia się z wiekiem? A widziałam dziś Bukę, tę z Muminków. :(

19:47, nita_callahan
Link Komentarze (4) »
wtorek, 13 listopada 2007
Słownik polsko - angielski

Nie no, nie jest zły. Bardzo gruby, dzięki czemu rzadko czegoś w nim brak. Większy problem mam z nadmiarem. Powiedzcie, znacie takie słowa, jak:
gardlany
niestrzęp
podszargać
nabijacz
zarzucajka
kniejówka
kocz
ekskawacja
bańczasty
?
Cóż, to stary słownik. Za każdym razem, gdy go otwieram, dowiaduję się czegoś nowego o języku. Polskim. Niektóre słowa sprawiają wrażenie wymyślonych na siłę i tylko po to, żeby zajać więcej miejsca. Taki podczepiacz na przykład. Albo książkowość. Przewiędnąć. Dotłuczenie.
Mam drugi taki, angielsko - polski. Nigdy nie wiem, czy w drugą stronę nie jest tak samo i czy korzystając z niego nie użyję w tekście słowa, którego nikt poza autorem słownika nie będzie znał. :P

W ogóle, po polsku już dawno bym tę publikację napisała. :(

21:58, nita_callahan
Link Komentarze (1) »
poniedziałek, 12 listopada 2007
Pracowo wesoło

Wesoło mi się zaczął dzień. Wspominałam już, jak lubię, kiedy szefowa wyjeżdża i na mnie spada robota papierkowo - komunikacyjna? Ja jestem szczur laboratoryjny, nie nadaję się do kontaktów z ludźmi...

Przyszedł pan Janek i przyniósł przesyłkę, dwa enzymy restrykcyjne i jakieś coś granatowego, jeszcze nie wiem, do czego to służy. Dziwnie przyniósł, bo zamiast mi wręczyć styropianowe pudło, wyjął z niego woreczek z enzymami i fakturę, a pudło zabrał dalej. Jak święty Mikołaj normalnie. Wrzuciłam to szybko do -20 stopni, ale potem sobie przypomniałam, żeby sprawdzić, czy wszystko się zgadza na fakturze, bo jak nie, to oczywiście będzie na mnie. Spojrzałam i zonk, faktura opiewa na 10 fiolek Taq polimerazy, której w życiu nie dostałyśmy i nie pamiętam, żebyśmy zamawiały. O enzymach nie ma ani słowa.

Zeszłam więc na dół do księgowości i powiedziałam, że z podpisaniem tej faktury poczekam do poniedziałku na szefową, bo nie mam pojęcia, co na niej jest. No i gdzie się podziała faktura na enzymy, może pan Janek wciąż ją ze sobą nosi? Pani się zdziwiła i przyznała, że mógł coś pomylić, bo przesyłki przyszły w sobotę (kurna, i od soboty tak leżały? No sorry, ale jak ten enzym teraz nie będzie działać, to nie będzie moja wina), dwie, w jednym styropianie. Ta druga była dla pani K., może ona ma naszą fakturę?

Udałam się na poszukiwanie pani K. Najpierw jak głupia chodziłam po piętrach i pytałam o nią, ale nikt nic nie wiedział. W końcu poszłam po rozum do głowy i zajrzałam w google. Tam znalazłam numer pokoju, maila i telefon. Poszłam na właściwie piętro i znalazłam właściwe drzwi. Pani K. ma swoje zdjęcie na tabliczce z nazwiskiem i tak powinno być w każdym banku. Niesłychanie ułatwia to komunikację, gdy od pierwszej chwili człowiek wie, z kim rozmawia. Oświadczyła, że owszem, dostała dziś przesyłkę z polimerazą, ale fakturę podpisała nie czytając i już odesłała do księgowości.

Wróciłam na dół i oświadczyłam, że to, co trzymam w ręce, jest fakturą pani K. Księgowa na to, że nie skarbie, tu mam drugą fakturę, też na polimerazę. Widocznie firma dała kopię, a Janek nie zauważył. Przyjrzałam się obu kartkom nieufnie, bo dziwna to kopia z kolorowymi pieczątkami i odręcznym podpisem. Poza tym która z nas ma kopię, skoro na moim egzemplarzu podkreślono słowo "oryginał"? No ale dobra, ona wie lepiej. Upewniłam się tylko, że dopóki nie dostanę do ręki faktury, nie obowiązuje nas żaden termin płatności, księgowa podarła mój egzemplarz i już miałam wychodzić, kiedy ona dla spokojnego sumienia spojrzała, czy kwoty na obu fakturach są takie same. Nie były. :]

Ja zrobiłam ROTFLa, a ona się poddała i zadzwniła do firmy. Co się okazało:
1) Faktura pani K. za polimerazę, to faktura pani K.
2) Faktura, którą ja dostałam jest w ogóle dla kogo innego, żeby było śmieszniej nie z IITD, tylko z Uniwersytetu, i nie wiadomo, skąd się wzięła w tym pudle.
3) Nasza faktura za enzymy idzie pocztą.
4) Spoko, wyślą duplikat na miejsce tej podartej.

Bardzo kocham polskie firmy biotechnologiczne. Ale przynajmniej miałam ciekawy początek dnia, jak rzadko. ;)

19:10, nita_callahan
Link Komentarze (3) »
niedziela, 11 listopada 2007
Ja mam normalną nerwicę

Przez moją babcię. Dlatego mnie boli i dlatego wszystko.

:/

19:38, nita_callahan
Link Dodaj komentarz »
Śnieżyca, śnieżyca, ty...

No zobaczcie, co się teraz dzieje we Wrocławiu:

Widok na podwórko z mojego okna. Nigdy nie nastraja optymistycznie między październikiem a kwietniem, ale teraz szczególnie może przyprawić o depresję. :(

Edit: już jest tak:

W dodatku UPS mi się popsuł. ;(

13:01, nita_callahan
Link Komentarze (1) »
piątek, 09 listopada 2007
O, no i teraz mi dobrze

Siedzę sobie przy własnym kompie, od którego nikt nie próbuje mnie odpędzić, w polarku i osiołkach, więc mi ciepło,piję sok winogronowy, jem chipsy bekonowe, bo skończyłam cebulowe, a w kolejce czeka jeszcze czekolada. I kawa, gdyby mi się zachciało siąść do pisania, ale w tej chwili nie mam w planach nic poza Polityką/książką, wanną i spaniem. Jest piątek. Nawet ból głowy powoli mija, a brzuch mnie nie boli, odkąd wyszłam z pracy. :)

18:08, nita_callahan
Link Dodaj komentarz »
 
1 , 2