CURRENT MOON
RSS
środa, 30 stycznia 2008
Zabrali mi grancik, chlip ;)

Wróciłam właśnie z pracy, jem pączka i popijam kawką. :)

Jutro mija termin. Szefowa poszła dziś po rozum do głowy i zabrała mi mój grancik. Ona będzie kierownikiem, ja wykonawcą. Decyzja ze wszech miar słuszna, bo chociaż wnioski planowane były trzy, to R. się poddał w obliczu ogromu pracy do zaplanowania, ona nie zdążyła swojego napisać i tylko mój ma ręce i nogi. Głupio byłoby w tym przypadku, gdybyśmy go nie dostały. Zwłaszcza, że się trochę rozrósł i goły magister na pewno miałby problemy z otrzymaniem takiej kasy, jaka nam będzie potrzebna.

Ale, kurde, jak ja nie rozumiem ludzi, którzy robią wszystko na ostatnią chwilę. Słowo daję, takie postępowanie jest przeciwne mojej naturze. Ja wróciłam do domu, bo już i tak nic bym nie pomogła, a ona tam siedzi i pisze po swojemu. Ma zamiar siedzieć dziś całą noc.

Druga rzecz, której nie mogę zrozumieć: jak można nie mieć internetu w domu. :>

20:37, nita_callahan
Link Komentarze (8) »
poniedziałek, 28 stycznia 2008
Szybkie jak błyskawica

Do 31 stycznia trzeba wysłać wnioski o granty. Szefowa przeczytała to, co napisałam, stwierdziła, że jej się nie podoba i że ona napisze od nowa. No dobra.
W czwartek dostałam jeden podrozdzialik, wcześniej razem poprawiłyśmy dwa inne. Zostały trzy. Nie licząc oczywiście innych elementów wniosku, takich jak harmonogram, kosztorys itp., o których sama nie mam pojęcia i musimy to wypełnić razem według tego, co ona policzyła.

W piątek udawałam, że pracuję i czekałam na dostarczenie kolejnego podrozdzialiku. Miałam pod koniec dnia dostać oba gotowe i poprawić przez weekend, żeby dziś móc usiąść nad harmonogramem. Czekałam na próżno, bo przyszedł doktor C., z którym szefowa planuje jakiś kolejny projekt i oboje zajmowali się jego wnioskiem. Obiecała więc napisać tamto przez weekend i dać mi dziś rano.
Dziś (nie rano, bo dotarła o dziesiątej, a pracę zaczęła o jedenastej) pokajała się, że mojego wniosku nie ruszyła, bo zakopała się w literaturę dla dr. C. Co okazało się bezcelowe, bo on się rozchorował, leży w łóżku i w tej chwili nie jest niczym zainteresowany. Ale nic to, napisze dzisiaj, a potem się z worda przeklei do mojego wniosku i będzie git.

Popisała trochę, po czym znowu zakopała się w internecie.

Nie zrobiłam dziś kompletnie NIC, cały dzień tylko udawałam, że poprawiam to, co już mam.

W dodatku im bliżej terminu, tym częściej się wysypuje internetowy moduł do składania wniosku. Mam obawy, ze jak się na niego jutro i pojutrze rzuci kilka tysięcy osób, to padnie na dobre. A my nie zdążymy.

Ale podpis dyrektora już mam, więc w końcu po co mi grant. ;)

18:53, nita_callahan
Link Dodaj komentarz »
środa, 23 stycznia 2008
Nie pojmuję
Niech ktoś mądrzejszy mi wytłumaczy, co skłania mądrych, wykształconych ludzi do publikowania w płatnych czasopismach? Przecież to wydatnie zmniejsza (widzę po sobie :P) prawdopodobieństwo, że ktoś ich zacytuje. :P :P :P
19:47, nita_callahan
Link Komentarze (11) »
niedziela, 20 stycznia 2008
Chciałam napisać...

... że mi się nie chce pisać tego wniosku, ale nie napiszę, bo nie chcę się powtarzać. Pójdę wymyślić jakieś wodolejstwo do punktu "Wymierny, udokumentowany efekt podjętego problemu".

A najgorsze, że jutro znowu muszę wstać o szóstej. :( Dzisiaj spałam do jedenastej i jeszcze było mi mało.

Mój wujek świetnie gotuje. :) Wczoraj był kurczak w sosie słodko-ostrym w dużą ilością imbiru i fioteltowej cebuli, a zrobił dziś spaghetti bolognese. Znowu obżarłam się tak, że ciężko mi wstać.

17:48, nita_callahan
Link Dodaj komentarz »
piątek, 18 stycznia 2008
Jakie to piękne :D

There was a time when to amplify DNA,
You had to grow tons and tons of tiny cells.
Then along came a guy named Dr. Kary Mullis,
Said you can amplify in vitro just as well.
Just mix your template with a buffer and some primers,
Nucleotides and polymerases, too.
Denaturing, annealing, and extending.
Well it's amazing what heating and cooling and heating will do.
PCR, when you need to detect mutations.
PCR, when you need to recombine.
PCR, when you need to find out who the daddy is.
PCR, when you need to solve a crime
.

No nie mogę po prostu. :D

The PCR song.

Nie da się tego z youtube'a zapisać na dysk? Albo lepiej ściagnąć skądś jako mp3? Słuchałabym sobie co rano w drodze do pracy. :)

Rodzina mi urządziła przyjęcie - niespodziankę w amerykańskim stylu, takie z wyskakiwaniem z ciemności z okrzykiem "Hapy birthday!" :)

Szefowa dziś wreszcie zażyczyła sobie przeczytać wniosek. Przez ostatni tydzień szukałam ofiary, która mi go wcześniej sprawdzi i skrytykuje, ale bezskutecznie. Dziś już za późno.

18:58, nita_callahan
Link Komentarze (2) »
wtorek, 15 stycznia 2008
Zajęta i zmęczona

Dlatego nie mam czasu ostatnio nic pisać.

Strasznie nie lubię pracować na komputerze w labie. Zasadniczo chyba dlatego, że siedzę tyłem do drzwi, ale też ekran miga, a szefowa głośno słucha radia. Męczę się nad tym wnioskiem, całe osiem godzin symulując pracę i obiecując sobie, że porządnie się tym zajmę w komforcie, w domku, przy kawce. A potem wracam do domu i nie mam na nic siły. Bez sensu. A mam zamiar skończyć do piątku. I chcę czy nie, pewnie będę zmuszona.

18:26, nita_callahan
Link Komentarze (2) »
sobota, 12 stycznia 2008
Dlaczego drożdże?

Szukam odpowiedzi na fundamentalne pytanie: dlaczego drożdże łatwiej niż bakterie można stransfekować plazmidem? I dlaczego w ogóle wygodniej się do nich wkolonowuje różne rzeczy?

Gdyby ktoś wiedział, będę wdzięczna za odpowiedź.

Nic już nie pamiętam ze studiów. :(

17:24, nita_callahan
Link Komentarze (5) »
czwartek, 10 stycznia 2008
Wzbogaciłam się

No dobra, nie powinnam tutaj pisać w jaki sposób. Ma to związek z tym przekrętem podatkowym, o którym tak kiedyś marudziłam.

Chyba z tej okazji wybiorę się do empiku i zaszaleję. Jak myślicie, fundnąć sobie "Welin" z "Atramentem"? Bo nic innego fajnego nie przychodzi mi do głowy. Może zmienię zdanie na widok książek, ale na razie nie przychodzi. "Lodu" nie chcę, bo nie przebrnę, no i temperatury zdecydowanie nie moje.

Albo mogę zacisnąć pasa i nic nie kupować. A to by oznaczało, że dwie następne pensje wylądują bez ruszania na koncie oszczędnościowym. Mam zgryz. :)

22:26, nita_callahan
Link Komentarze (5) »
Ależ mi się nie chce pisać tego wniosku...

Przytuli mnie ktoś?

W dodatku jestem uzależniona od kofeiny - zabrakło mi kawy w pracy, miałam zamiast tego wziąć tabletkę około pierwszej, ale poszłam na wykład i zapomniałam. Na wykładzie rozbolała mnie głowa i zaczęłam się trząść. Normalnie jak narkoman na głodzie. :> Po zjedzeniu tabletki przeszło w dziesięć minut.

Rany, jak mi się nie chce. Durny MDR. A szefowa mnie popędza. :(

18:35, nita_callahan
Link Dodaj komentarz »
poniedziałek, 07 stycznia 2008
Tissue solubilizator

Posprzątałam dziś szafkę pod wyciągiem. Wyjęłam całą zawartość, opisałam, wymiotłam gruz, umyłam półki, umyłam każdą butelkę, wstawiłam na miejsce, przepisałam opis na komputerze, wydrukowałam i nakleiłam na drzwi. Zajęło mi to osiem godzin. Czuję się podtruta.

No i dumna, bo bardzo lubię sprzątać coś koszmarnie brudnego, gdy tak ładnie potem błyszczy. Nie ruszane od lat osiemdziesiątych odczynniki przysypane pyłem ceglanym doskonale spełniają ten warunek. Tylko kolana mnie teraz bolą od kucania i żałuję, że szefowa nie widziała, jak się męczę. Zostawiłam w widocznym miejscu wiaderko gruzu, jeśli sprzątaczka dzisiaj go nie wywali, to jutro będzie stanowiło delikatną aluzję. :)

Przerażające rzeczy przy okazji widziałam. Wielką butelkę cyjanku. Drugą wielką butelkę cyjanku. Kwas siarkowy, wodorotlenek sodu, fenol i inne takie już właściwie nie robią na mnie wrażenia, ale dopełniły obrazu. A ukoronowaniem był odczynnik o nazwie jak w tytule tej notki. Każdy musiałam wziąć do ręki, umyć i nie upuścić, chociaż ręce w mokrych rękawiczkach nijak nie chcą trzymać mokrego szkła. Brrr.

Do trzymających kciuki: nie ma za co trzymać, kompletnie do niego moje słowa nie dotarły. :(

17:36, nita_callahan
Link Dodaj komentarz »
 
1 , 2