CURRENT MOON
RSS
niedziela, 31 sierpnia 2008
Wrażenia z Polconu

Sporo będzie takich notek, krótkich i nie zawsze ściśle na temat, bo co chwilę coś sobie przypominam, a nie chce mi się tego składać w spójną całość.

Na początek napiszę o włosach, psich, a raczej ich braku. Mieszkałyśmy u mojej cioci, w domu, gdzie nigdy nie było żadnych zwierząt i tam miałam okazję przypomnieć sobie, jak wspaniałe są ręczniki i pościel, po użyciu których na twarzy nie zostają włosy. Nie trzeba ich zbierać pod światło, nie trzeba wydłubywać z oczu ani wyczesywać z rzęs.
Ech, nie można mieć wszystkiego. ;)

13:41, nita_callahan
Link Komentarze (3) »
wtorek, 26 sierpnia 2008
Jeszcze tylko jutro

A potem dwa dni urlopu spędzone na Polconie. :) Będzie to bardzo rodzinny Polcon, bo odwozi nas na niego mama Cintryjki, a mieszkać będziemy u mojej cioci. Chyba o niczym nie zapomniałam. Karta urlopowa wypisana, primery do HMGB zaprojektowane, do szczurów przyjdzie Natasza, kartę mpk na wrzesień kupiłam, miejsce odjazdu busa sprawdziłam. Czekają mnie jeszcze zabiegi upiększające dzisiaj i pakowanie jutro. No i muszę sobie wbić do głowy mapę Zielonej Góry, bo one (Cintryjka z mamą) są chyba przekonane, że ja wiem jak trafić do cioci. Muszę się dowiedzieć.
Ze strachem myślę za to, co będzie po Polconie, kiedy tydzień pracy nieodwołalnie zacznie mieć pięć dni trwajacych bite osiem godzin. I wcale mnie nie pociesza, ze może w końcu będę pracować na HPLC, bo jednocześnie skończy się lato. Już dziś było zimno, chłód wdzierał mi się pod ubranie dekoltem i nogawkami. W październiku trzeba będzie napisać na ostatnią chwilę wniosek o grant, nie chce mi się. W ogóle jakoś mało mi się ostatnio chce pracować w tej pracy.

18:52, nita_callahan
Link Komentarze (2) »
czwartek, 21 sierpnia 2008
Nie wierzę w efekt Dopplera

Dziś wracając z pracy uświadomiłam sobie tę prawdę.

No bo, jak właśnie wyjaśniłam Padawanowi, które to wyjaśnienie brzmi chyba dość przejrzyście, nigdy nie mogłam skojarzyć zmiany amplitudy wycia ze zmianą prędkości wyjącej karetki. Nawet nie jestem pewna, czy ten efekt się robi od przyspieszenia/zwalniania, czy od zbliżania/oddalania względem słuchającego obiektu. I całe życie byłam pewna, że to karetka ma dwa rodzaje sygnału, póki mnie w szkole nie nauczono inaczej.

Dlaczego więc mam wierzyć w coś, czego nie potrafię doświadczyć?

20:50, nita_callahan
Link Komentarze (9) »
środa, 20 sierpnia 2008
Za co ja lubię szczury?

Naprawiłam zamek w drzwiach pokoju. Założyłam zamykadło do szafy. Zabetonowałam dziury w ścianiach wokół rur centralnego ogrzewania. Myślałam, że nic się nie stanie, jeśli z założeniem osłonek na kable poczekam parę dni. Jakże byłam naiwna.

Ebola przegryzła oba kable od internetu, mój i ojca, metodą chrup chrup, czyli jeden chrup - jeden przecięty kabel. Nasłuchałam się, jaka jestem nieodpowiedzialna, musiałam jechać do Saturna (przy okazji uświadomiono mnie tam co do istnienia piętra, całego z samym sprzętem komputerowym), jestem 50 zł w plecy.

Chyba właśnie za to je kocham. Że są takie niedobre.

20:27, nita_callahan
Link Komentarze (2) »
sobota, 16 sierpnia 2008
Kocham moje miasto
Czytam sobie ulotkę o nowych cenach biletów, to, o czym już pisałam niedawno. Lektura sprawia mi przyjemność, wprowadza w euforię, a po chwili zaczynam pękać z dumy. Tak po prostu, bez większego powodu. :) Czuję się jak Chinka na widok pekińskiej olimpiady. Fajne uczucie. :)
19:57, nita_callahan
Link Komentarze (7) »
piątek, 15 sierpnia 2008
Mogliby się zsolidaryzować z tymi biednymi żołnierzami i wyjść spod parasoli

Nie?

Trochę się działo ostatnio, ale nie wiem za bardzo, jak o tym pisać. Nie napiszę więc, lepiej pisać o rzeczach bliższych codzienności. Nie?

Na przykład o tym, że byłam przedwczoraj u dermatologa, tej wstrętnej baby, którą kiedyś uduszę, jak mnie już wyleczy. Nastawiłam się na cieżkie przejścia, ale o dziwo ta wizyta przebiegła w miarę bezboleśnie, widocznie przy szefowej nabrałam wprawy w grzecznym i milczącym słuchaniu. A i pani doktor była jakby milsza, na przykład nie zwracała się do mnie "panienko". Możliwe, że udział w tym miała książeczka ubezpieczeniowa własna, a nie taty. :] Pokazałam jej przy okazji swoje pięty, na których mi kopyta rosną, a ona wysłała mnie do ortopedy, bo zauważyła, że się różnie rosną na obu nogach. Lubię lekarzy, którzy zwracają uwagę na takie drobiazgi niby spoza ich działki.

Idę poczytać Politykę, ale w ogóle obiecuję pisać częściej, bo mi statystyki spadają. ;)

13:19, nita_callahan
Link Komentarze (3) »
niedziela, 10 sierpnia 2008
A tak poza tym

1) Na naszej-klasie pojawiła się moja była najlepsza przyjaciółka, z którą zerwałam przyjaźń trzaśnięciem drzwi i niewidzeniem się nigdy więcej. Im głębiej zaglądam w jej profil, tym bardziej się przekonuję, jak trafną decyzję wtedy podjęłam. Przy okazji przypominania sobie starych czasów przeczytałam dzisiaj pobieżnie swój pamietnik z lat 1997 - 2003. W co drugim wpisie z XX wieku są zwierzenia o tym, jak bardzo jej ufam. A poza tym - o bogowie, co ja miałam za dziwne pomysły i obraz świata. :)

2) Jak najlepiej przekazać szczurowi komunikat: "Jeśli jeszcze raz tkniesz kabelek od internetu, zrobię sobie z ciebie rękawiczki"?

19:09, nita_callahan
Link Komentarze (7) »
niedziella

Muszę się na jutro nauczyć choć trochę o oprogramowaniu do naszego HPLC. I przeczytać jeden nudny artykuł. Muszę też podlać kwiatki i wyczyścić filtr w akwarium.
Straszliwie mi się nie chce, tak samo jak wczoraj. Mam ochotę tylko czytać Deaverka, albo ewentualnie wsiąść w autobus i pojechać tam, gdzie mnie jeszcze nigdy nie było. Będę więc czytać Deaverka, nic mnie nie zmusi, o nie. Już do napisania notki musiałam się zmuszać, dość tego.

14:06, nita_callahan
Link Komentarze (2) »
wtorek, 05 sierpnia 2008
Ja też nie jestem martfa

Tylko mi się nie chce pisać. Co nowego?

Jadę na Polcon. :)

Ebola biega po ścianach, Dżuma woli w tym czasie spać w klatce.

Przez pomyłkę wzięłam dziś do pracy kwas cytrynowy zamiast cukru i posłodziłam sobie nim kawę. Dwie łyżeczki.

20:16, nita_callahan
Link Komentarze (2) »