CURRENT MOON
RSS
sobota, 08 lipca 2006
Są ludzie, którzy mają gorzej niż ja

Na przykład Edyta i Magda:

http://img514.imageshack.us/img514/1329/magdaiedyta6te.jpg

Miały być magistrami od wczoraj, ale dwie godziny przed obroną dowiedziały się, że przeniesiono im egzamin, bo promotorka zachorowała. Nie wiadomo na kiedy. Zdążyły tylko sprzedać kwiaty koleżance. :]

Osobiście uważam, że za to powinni im teraz dać po piątce bez żadnych głupich pytań.

Ich plany na przyszłość są takie jak moje, czyli żadne. Obie nie wybierają się na doktorat, a co zamiast, to nie wiedzą. Nawet myślałyśmy o założeniu firmy we cztery, ale brakuje nam kogoś od finansów. :] Ich jedyna przewaga nade mną polega na tym, że obie dokładnie wiedzą, z kim chcą spędzić resztę życia.

Morał z tej historii jest jeden: lepiej mieć wakacje niż nie mieć wakacji. :)

22:48, nita_callahan
Link Dodaj komentarz »
piątek, 07 lipca 2006
Dół

Wygląda na to, że blog akurat się przyda, bo złapałam okropnego doła i siedzę tu i płaczę. I faktycznie, żale chyba lepiej będzie wylewać tu niż na Forum.

Powodem doła są (w kolejności chronologicznej):

1) dopisanie półtorej linijki do CV ("obsługa chromatografu cieczowego i temocyklera oraz programów kspd i Origin", kurwa, ciekawe, komu to będzie potrzebne, a termocykler tak naprawdę tylko ogladałam raz na ćwiczeniach)

2) zajrzenie na stronę urzędu pracy w celu poczytania przepisów o absolwentach ("w związku z wejściem do UE nie ma w prawie pracy pojęcia absolwent, jest tylko bezrobotny poniżej 25 roku życia, który nie wcześniej niż przed 12 miesiącami ukończył edukację")

3) poczytanie jeszcze raz znalezionych w necie ofert i dopasowanie do nich moich umiejętności

4) uświadomienie sobie, że najłatwiejsza teoretycznie do znalezienia praca będzie trwać albo 10 godzin 7 dni w tygodniu (zastrzeżenie w ofercie, do której ewentualnie pasuję), albo od 6 do 22 poza Wrocławiem, a ja nie mam prawa jazdy (tak się ponoć pracuje w labach Cargilla)

5) uświadomienie sobie, że nie znam człowieka, dla którego chciałabym się starać być ponad to

6) oraz że jedynym moim autorytetem przez ostatnie dwa lata była MPU, a już jej więcej nie zobaczę i jeszcze się na koniec skompromitowałam

7) no i że nie mam celu w życiu

Cholera, to już trzeci raz tak. Jak się obijam, to mam wyrzuty sumienia, jak tylko zacznę coś robić, łapię dół. Mogę sobie powiedzieć, że w końcu jestem magistrem biotechnologii z 4,5 na dyplomie i "świat stoi przede mną otworem" (Asia mi napisała w smsie) i jestem "śliczna i interesująca" (babcia tak przed chwilą powiedziała), ale, kurde, wcale mnie to jakoś nie cieszy.

Niech mi ktoś podaruje pewność siebie Renaty Beger, a uczyni mnie szczęśliwym człowiekiem.

20:38, nita_callahan
Link Komentarze (7) »
Pojechałabym

Pojechałabym na Polkon. Cintryjka mnie kusi i Anneke takoż. Czy Alakhai kusił, to nie pamiętam, ale możliwe, że też. Tylko że to kawał drogi, a ja kasy nie mam. No i co, jak będę musiała wcześniej sama wracać? Przecież się zanudzę cały dzień w pociągu. I może wcale nie być fajnie, właściwie poza możliwością głosowania na Zajdla dla Anneke i dostania autografu od Pewuca na Praczetach nie przewiduję innych atrakcji.

Pojechałabym do Kate do Nysy. Ale też - po co? Żeby siedzieć cały dzień w kawalerce w pięć osób i się zachwycać niemowlakiem? I pewnie znowu Asia wymyśli taką godzinę wyjazdu, że trzeba będzie wstać o świcie.

O, najchętniej to bym pojechała na Ślężę. Ciekawe, czy coś z tego wyjdzie, czy skończy się tak, jak grill magisterski. Zresztą, czemu nie, na grillu było super, a że przyszło tylko 5 osób, to tym bardziej. Pozostali mają czego żałować. Połaziłabym sobie z moimi byłymi kolegami, tym bardziej, że to może być ostatni raz.

I jeszcze nad morze mnie ciagnie, ale to już w sferze marzeń. Nad jakieś ciepłe morze, Bałtyk ble.

Pewnie nie pojadę nigdzie z braku kasy. Nawet nie mogę pojeździć po Wrocku tramwajami bez celu, bo mi się bilet miesięczny skończył. A chciałam chociaż raz pojechać i powłóczyć się po Ogrodzie Botanicznym póki jeszcze mam wolny wstęp. Swoją drogą to wstyd i marnotrawsto: przez 5 lat miałam prawo wstępu do Ogrodu Botanicznego. Nie poszłam ani razu, chyba, że akurat miałam w środku zajęcia. Tak samo w pewnych rejonach mojego parku wczoraj znalazłam się po raz pierwszy od 1999 roku. Za blisko go mam widocznie, więc nie stanowi atrakcji. :P

Przyśnili mi się dziś "Ambasadorowie" Kaczmarskiego. Grało mi we śnie, super. :) I tak mnie wzięło, że teraz słucham w kółko.

14:38, nita_callahan
Link Komentarze (2) »
czwartek, 06 lipca 2006
Ech, chyba na tym blogu blogowo będzie

Jejku, jacy ludzie bywają mili. Sąsiadka właśnie mi przyniosła w prezencie czekoladę (gorzką z migdałami, mniam), bo się dowiedziała, że zostałam magistrem. :) A o innych miłych ludziach jeszcze przy okazji napiszę.

Też bym ją lubiła, gdyby tak uparcie nie walczyła o wycięcie wszystkich drzew w okolicy. I nie robiła wokół trawników ogrodzeń z gazrurek i sznurka "bo koty chodzą".

Szpak mi narobił na stół balkonowy. Wiem, że szpak, bo srał wiśnią. :]

A zaraz idę z Asią i Orionem na spacer do parku. Asia to moja, wyobraźcie sobie, psiapsiuła. Jak to się ludzkie losy dziwnie plączą, na drugim roku nie znosiłam jej organicznie, a okazała się całkiem fajną osobą, szczególnie po lekkim zdemoralizowaniu. :) I polubiła ASa i Pratchetta i chyba jest jedyną osobą na świecie, której odrobinę imponuję.

19:16, nita_callahan
Link Komentarze (1) »
No bo Aga ma dar przekonywania...

... i tak sobie pomyślałam, że może spróbuję. Obawy mam ogromne, mimo wszystko. Po pierwsze się boję, że nie będę tu pisać, bo nie wiem jeszcze o czym. Po drugie się boję, że będę pisać tu, a nie na Forum. Tego bym nie chciała, fora mają naturalną i przyrodzoną przewagę nad blogami, cokolwiek Asioł twierdzi na ten temat. :)

No ale blog założyłam, więc zobaczymy. Może wyewoluuje w coś ciekawego, na razie pozwolę mu się mutować na zdrowie. Jest dopiero taką larwą, gąsieniczką, dzidziusiem moim maleńkim. :)

Właśnie, wiecie, jaką przepiękną gąsienicę znalazłam parę dni temu na Sienkiewicza? Cała była jasnozielona, z przodu i z tyłu miała nóżki, a pośrodku przyssawki, do tego owłosione. Po bokach nad każdą nóżką było brązowe kółeczko. Łepek miała trójkątny z białą obwódką, a na końcu odwłoka zakręcony, intensywnie niebieski kolec. No cudo. :)))) Aż miałam ochotę ją zabrać do domu, wykarmić sałatą i zobaczyć, co za motyl się wylęgnie, tylko się bałam, że nie przeżyje podróży autobusem. Wie ktoś może, co to za gatunek?

16:13, nita_callahan
Link Komentarze (1) »
1 ... 51 , 52 , 53 , 54